|
Iviśka urodziła i tak urządziła nasza Nadziejka
Był to jej pierwszy miot, a Ivek był sporym maluszkiem
Przy czyszczeniu stracił nóżkę i ogonek.
Jak się przebudziłam w nocy i to zobaczyłam - to zaplanowałam rano zadzwonić do weta by pomóc mu odejść.
Po przebudzeniu faktycznie zadzwoniłam do weta, ale z lamentem by małego ratował
A że naszą hodowlą opiekują się sami supermocni, to lek wet Daniel Figiel pomógł Ivcia uratować :D
Bardzo się cieszyłam - w hodowli zostawia się głownie samice, a Ivcio były duży i miękki i kochany
Mało kto w ogóle się orientował, że brakuje mu kończyny
Co prawda nie wspinał się po klatce i nie skakał po meblach - ale reszta stada nadrabiała.
Ivek miał bardzo powiększoną śledzionę, niestety mimo szerokiej diagnostyki nie znaleźliśmy przyczyny.
Odszedł w śnie jak Nadinka ;(
Jestem wdzięczna losowi za takie niespodzianki