|
Toronto przysporzył nam trochę zmartwień, a jego udomowienie było okupione sporą ilością łez i krwi
Ale od początku
Zadzwoniła do nas dziewczyna z informacją, że w jednym ze sklepów trzymają fretkę w bardzo złych warunkach.
Trochę zajęło zanim pojechaliśmy zobaczyć te warunki (to było zaraz po odejściu Muszolka).
Weszłam do sklepu i rozglądamy się, ale nie było widać żadnej fretki, dla pewności spytałam się ekspedientki,
a ta wskazała palcem.
Widok mnie przeraził (a wydawało mi się że już całkiem sporo widziałam).
W klatce wielkości kartki A4 /20 cm wysokości siedziała fretka ok 1 kg.
Biedny nie miał się jak wyciągnąć, obrócić.
Spał w odchodach i karmie.
Na prośbę ekspedientka próbowała go wyciągnąć z klatki, ale fretciak przerażony więc ugryzł intruza za co dostał po głowie
To oczywiście przeważyło szalę i zabraliśmy go do domu
(czego oczywiście nie pochwalam, ale kobieta tak dostała od niego w kość że się zarzekała, iż żadnej fretki do sklepu nie weźmie ;) )
Początkowo chciałam go oddać do adopcji, ale gdy szukaliśmy informacji o jego pochodzeniu,
dowiedzieliśmy się, że Toruś jest już od dłuższego czasu przekazywana z rąk do rąk ( my byliśmy najprawdopodobniej jego 5 domem).
Tym sposobem "dorobiłam" się kolejnej fretki - teraz wiem że to była bardzo słuszna decyzja ;).
Toronto to typowy kolanowiec, chodził za nami krok w krok i tylko patrzy jak się wdrapać na kolana,
a tyle trudu tylko po to by się pomiziać i zasnąć :P
Jak już go podtuczyłam to dobił do 1,70 kg, a potem płodzi piękne misiowate dzieci :D
Umiał dużo sztuczek, jak miał ochotę na mięso to syczał na lodówkę, tak samo gdy chce wyjść na spacer syka na drzwi wejściowe- jako rodzynek, ropieszczony jak "dziadowski bicz".
Te sykanie przekazał swojemu potomstwu: Midi, Masza i Milou też sykają, u nich jest to zmodyfikowane, gdyż oni syczeli na wszystko co im się nie podoba, łącznie z opiekunem- jak ten podpadnie :)
On wiedział kiedy jest nam źle, pokazywał to całym sobą.
Przez przeszło rok walczyliśmy o jego nerki, potem doszła kardiomiopatia, w maju 2011 dołączył do grona moich aniołków ;(