|
Didi była naszą druga fretką, kupiona została w sklepie gdzie żywiono ją karma dla królików
(może wówczas fretki nie były bardzo popularne, ale dopuścić się takiego zaniedbania ? ... ).
Didi była fretką typowo fermową: dzika, panicznie bojąca się człowieka, zaborcza i niezwykle gryźliwa.
Do tego była chora, przez zła dietę mała nie trzymała się na przednich łapkach.
Miała w nich czucie, ale były one całkowicie bezwładne.
Prawie rok wspólnego życia zeszło nam na jej oswajaniu.
Początkowo zaakceptowała nas jak zło konieczne.
W roku 2005 zdiagnozowano u Didi powiększoną prawą komorę serce.
Didi choć w stosunku do ludzi była czasami agresywna, to tak do innych fretek była aniołem.
Wspaniale zajmowała się miotem Irys (od momentu gdy maluchy otworzyły oczy), była super kompanką do zabaw z małej Shanty :) , a potem dla Nadziejki
W 2009 na IV Międzynarodowej Wystawie Fretek w Krakowie, Didi została wyróżniona i przyznano jej II miejsce w kategorii Senior.
W 2010 nadal podbija serca sędziów ;)
We wrześniu 2011 zdiagnozowano u niej wieloogniskowego nowotwora wątroby.
Niestety 28 września musieliśmy jej pomóc ;(
Sekcje Didolca przeprowadził nasz wet: Lek.wet.Daniel Figiel, sekcja potwierdziła nowotwory wątroby , gdyby nie on nasza Didulinka cieszyła by się jeszcze długo zdrowym życiem ;(
Didolcu mój kochany, dziękuje ci za 7 wspaniałych lat