|
Nadia vel Natka
Za szczeniaka diabeł wcielony, jak by nie spała to bym nawet nie mogła się jej przyglądnąć ;)
Pomyślisz co z ciebie za hodowca, jeśli bierzesz cudzą fretkę zamiast swojego Muszolątka
To nie do końca tak : Nadia była córką naszego wnuka Zeusa, czyli to fretka z naszej linii tylko bez naszego przydomku ( nie umniejszając pracy Juli, bo to że Nadia wyglądała właśnie tak to właściwie jej zasługa )
poza tym Nadia nie była planowana, dostałyśmy ( a raczej Ola dostała) ją w prezencie
Zaraz po porodzie Jula mówiła, że będzie zjawiskowa – na moje „szczęście” Jula w ubiegłym roku zostawiła u siebie 4 maluchy i w tym roku nie mogła zostawić u siebie kolejnej
Jednak nie od początku się na nią pisałam: w planie był już Lokesh, córa Shanty i Stewarda, ale Natka rosła i z każdym dniem była piękniejsza, a ja dostawałam ślinotoku na jej widok :D,
Nadinka doskonale spasowała się z Nadziejką, dziewczyny tak szalały, że miałam "przeciąg" w domu ;)
Była skoczna jak nasza Ryś, szkoda było jej czasu na czułości, w głowie tylko harce ;)
To bardzo nas ożywiło, a potrzebowaliśmy takiego promyczka po odejściu Torusia
Nadia i Lokesh to była idealna para - dzieciaki przepiękne, wszystkie z czarnymi nosami, wiele osiągnęły na wielu wystawach
Jako mama i mamka doskonała
Nadka nie była zgodna ze starndardem, ale uważam ją za piękniejszą z moich fretek.
Odeszła w październiku na zatrucie, walczyła dzielnie ale się nie udało - odeszła w nocy we śnie ;(